Niezapowiedziana zmiana sytuacji z osobistej tragedii na osiedlu we Włocławku (województwo kujawsko-pomorskie), gdzie w spokojne popołudnie skrajnie agresywny pitbull zaatakował swoją właścicielkę i jej towarzysza, doprowadziła do śmierci tego ostatniego.
O tej straszliwej tragedii, która miała miejsce 20 września, na ulicy Barskiej, funkcjonariusze policji zostali poinformowani tuż po godzinie 16:30. Incydent zdarzył się na terenie prywatnej nieruchomości, w domu jednorodzinnym.
– Do zdarzenia natychmiast przybyli stróże prawa, którzy ujrzeli mężczyznę leżącego na podłodze z psem nad nim. Zwierzę, mimo nakazów właścicielki, nie przestało ataku. Pies konsekwentnie gryzł i szarpał mężczyznę. Przedtem jego właścicielka nie była w stanie odciągnąć go- powiedziała nadkomisarz Joanna Seligowska-Ostatek, rzecznik prasowy włocławskiej policji, podczas rozmowy z portalem Ddwloclawek.
Podczas interwencji funkcjonariusze podjęli kontrowersyjną decyzję o uśmierceniu psa. – Z powodu bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia mężczyzny, oficer podjął decyzję o użyciu broni palnej i zakończeniu działania agresywnego zwierzaka – przekazała rzeczniczka.
Chwilę później 56-letni mężczyzna, będący w stanie krytycznym, został przetransportowany do szpitala karetką pogotowia. Niestety, odniesione przez niego rany były tak poważne, że nie udało się go uratować.
Właścicielka pitbulla, 26-latka, również wymagała pomocy medycznej. Kobieta odniosła obrażenia, które na szczęście nie zagrażały jej życiu.
Jak ustalili śledczy, zarówno 24-latka, jak i nieżyjący już 56-latek byli pod wpływem alkoholu podczas ataku psa. Alkomat wykazał ponad dwa promile alkoholu u mężczyzny i niemal cztery u kobiety.